Spalacze tłuszczu, leki na tarczyce oraz antydepresanty

Ogólnie obowiązuje zasada, że jeżeli ktoś jest aktualnie leczony przy użyciu jakichś środków farmakologicznych, to decyzję o włączeniu jakiegokolwiek nowego środka, nawet suplementu diety, powinien podjąć dopiero po konsultacji z lekarzem prowadzącym dany przypadek i po uzyskaniu jego akceptacji. Widzę, że jesteś sceptycznie nastawiony do takiej konsultacji, ale właśnie ten przypadek dokładnie pokazuje, jak jest to istotne.

Otóż większość suplementów diety wspomagających redukcję tkanki tłuszczowej, nazywanych powszechnie spalaczami tłuszczu, zawiera w swojej recepturze dość rzadkie składniki pokarmowe z grupy amin biogennych. W żywności aminy biogenne występują między innymi przykładowo w dojrzewających serach oraz owocach cytrusowych. Aminy biogenne są wykorzystywane przez producentów suplementów diety w spalaczach tłuszczu z tego powodu, że działają podobnie do noradrenaliny i adrenaliny, czyli potęgują rozpad cząsteczek tłuszczowych oraz proces spalania tłuszczu.

I tutaj właśnie pojawia się problem, a nawet dwa problemy. Otóż niektóre leki przeciwdepresyjne hamują metabolizm amin biogennych, co może doprowadzić do przykrych konsekwencji zdrowotnych. Dlatego osobom stosującym antydepresanty z tej grupy nie wolno jeść między innymi serów dojrzewających oraz spożywać owoców i soków cytrusowych. I to jest pierwszy problem. Drugi problem to ten, że aminy biogenne mogą wchodzić również w interakcje z lekami tarczycowymi.

Dlatego w tym przypadku konsultacja z lekarzem byłaby niezbędna. Przy czym raczej radziłbym się może w pierwszej kolejności rozejrzeć za spalaczami tłuszczu opartymi o takie składniki pokarmowe, które z zasady nie wchodzą w interakcje z lekami przeciwdepresyjnymi i przeciwtarczycowymi, jak przykładowo L-karnityna czy też sprzężone izomeru kwasu linolowego, występujące na rynku suplementów pod skróconą nazwą CLA.